dla samotnych

Wysoki

Aha No w sumie poza pomyłką w różnicach procentowych ta teoria ma uzasadnienie. Kwestia jedynie proporcji.
A co do Chin to myślę, że już niedługo wyprzedzą USA, bo budują już kolejne lotniskowce i okręty podwodne o napędzie atomowym. Do tego cała armia USA nie jest jakaś ogromna liczebnie a swoją siłę opiera na technologii, a Chiny mają praktycznie kilka razy większe rezerwy ludzkie od USA, a w dodatku również rozwijają swoje technologie wojskowe w tym niektóre innowacyjne, może nie mają jakiejś wybitnej techniki, ale cały czas się rozwijają i nadrabiają lukę technologiczną w stosunku do USA. A jak myślisz Polska powinna rozwijać kontakty gospodarcze z Chinami i rozwijać np ideę nowego ,, jedwabnego szlaku"?

eman

Czy ja wiem, czy nie rozwijają jakiejś wybitnej techniki? Wszak to Chiny pierwsze ogłosiły stworzenie satelity do komunikacji kwantowej, a ponadto większość przełomowych projektów jest otoczona ścisłą tajemnicą.
Wydaje mi się, że w Armii USA problemem nie jest liczebność, którą rekompensują sobie zaawansowaną techniką, tylko morale. Podobno lata spędzone na Bliskim Wschodzie przełożyły się na znaczny wzrost ilości samobójstw w szeregach. Jednak nie wierzę, że w nowoczesnej wojnie liczebność wojska będzie odgrywała większą rolę (co wykazały chociażby walki na Falklandach).

Piszesz o rosnącej sile militarnej, zwłaszcza na teatrze oceanicznym. Jednak jakoś po prostu nie widzę konfliktu militarnego na pełną skalę między dwoma supermocarstwami. Zwłaszcza przy obecnym stopniu globalizacji i zależności gospodarczych między poszczególnymi krajami. Więc co dadzą te okręty, jeżeli konfrontacja militarna nie wchodzi w grę (chociaż 105 lat temu też tak myśleli)?

Moim zdaniem powinniśmy współpracować z Chińczykami. Pokładanie wszystkich nadziei i całego kapitału w USA jest dla mnie nierozsądne, a biorąc pod uwagę, że Chiny gotowe są wyłożyć naprawdę duże pieniądze na budowę takiego szlaku jest to gra warta świeczki. Pewnie jest to działanie krótkowzroczne, ale w końcu dawałoby szansę na wykorzystanie naszego położenia w Europie.

A twierdzenie, że ,,Chińczycy podsłuchują" wywołuje u mnie jedynie politowanie.

Wysoki

W tym wypadku popieram Twój pogląd, że nie możemy opierać się tylko na USA i musimy handlować ze wszystkimi i mamy do tego dogodne położenie i nawet możemy im sprzedawać te kurze łapki, które u nas są uważane za odpad, a tam to jedzą. Smile

A jako kraj w środku Europy możemy też pośredniczyć w wymianie handlowej, zgarniać opłaty tranzytowe, opłaty portowe itp.

Tak mają Chińczycy różne osiągnięcia, ale daleko im do USA nadal w dziedzinie techniki, ale niedługo ich przegonią. A co do floty to wg mnie jest ona bardzo ważna bo może kontrolować i blokować szlaki handlowe, nie musi prowadzić operacji wojskowych, ale może być straszakiem, żeby złamać dominację USA na morzu, poza tym taka grupa lotniskowców jest w stanie zniszczyć nieduże państwo nalotami. A co do liczebności Wojska to myślę, że ona nadal będzie odgrywać dużą rolę, bo kraj o średniej technice wojskowej ale za to z wielokrotnie liczebniejszą armią pokona kraj z niewielką armią, ale za to z najlepszą techniką. Historia wg mnie już to wiele razy pokazała, co innego jeśli kraj ma dużą armię, ale bardzo słabą technikę. Poza tym kraje o wysokiej technice mogą również mieć dużą liczebnie armię i pewnie takie będą w przyszłości Chiny, będą mieć najlepszą technikę i zarazem największą liczbę np myśliwców najnowszej generacji czy największą liczbę nowoczesnych czołgów z największą liczbą załóg.

Wysoki

A jak myślisz Eman czy w dobie wszechobecnych smartfonów i internetu wielu ludzi zatraci zdolności do kontaktów interpersonalnych w realnym świecie?

eman

Nie jestem przekonany czy ilość bagnetów ma większe znaczenie niż ich jakość (co jest chyba odwiecznym problemem, a w każdym razie od czasów, kiedy ludzie zaczęli się zabijać w bardziej zorganizowany sposób). Jeżeli masz jakieś świeże przykłady, kiedy liczni ale średnio uzbrojeni pokonali dobrze wroga o zaawansowanej technice lecz mniejszej ,,sile żywej" to się podziel. Historia mnie nie interesuje, gdyż różnie to bywało, zależnie od szczęścia, kręcą mnie jednak przykłady z historii najnowszej (czyli w zasadzie po rewolucji cyfrowej).

eman

A co do pytania o kontakty interpersonalne w erze smartfonów, to wierzę, że cały czas funkcjonuję w realnym świecie:) Z oczywistym wyjątkiem chwil w których śpię.

Jeżeli jednak ,,realny świat" sprowadzasz do komunikacji bezpośredniej, typu twarzą w twarz bez pośrednictwa zdobyczy technologicznych współczesnego świata, to mogę odpowiedzieć, że tak, wielu. Będą to Ci, którzy nie odnajdą się w cyfrowym świecie, nie nauczą się posługiwać mediami społecznościowymi i z powodu cech osobniczych doprowadzą w ten sposób do swojej alienacji. Sądzę, że nie jest takich osób dużo, ale w perspektywie kolejnych lat łączna liczba takich osób da podstawę do określenia tej grupy mianem ,,wiele osób". Jednak w perspektywie całego społeczeństwa, a więc przechodząc z liczb całkowitych na ułamki, będą to zapewne co najwyżej promile.

Nie sądzę, że ludzie stracą umiejętności interpersonalne, w swoim otoczeniu tego najzwyczajniej nie widzę. Jednak zbyt często mam wrażenie, że świat w mediach społecznościowych jest ,,cukierkowy". A życie jest paskudne. Więc nie tyle się martwię o kontakty interpersonalne ile o ludzi, którzy z życiem się zderzą.

Wysoki

Kiedyś ludzie w pociągu ze sobą rozmawiali, wymieniali poglądy, a teraz to większość ma słuchawki na uszach i patrzy tylko w smartfona. Very Happy

Wysoki

Ale po rewolucji cyfrowej raczej nie było tego typu wojen. Najbliższa mi znana to wojna w Afganistanie czy krótka II wojna w Libanie, w której Izrael nie był w stanie pokonać Hezbollahu, chociaż zadał mu większe straty. Może I wojna w Czeczenii.

eman

Zależy od współpasażerów, zawsze tak było i będzie. Owszem człowiek może czuć się nie nieswojo jak widzi cały przedział (albo wagon, jeżeli jest on typu ,,autokarowego") wpatrzony w ekrany telefonów. Jednak jeżeli wyciągnie książkę, to zasadniczo niczym nie będzie się on różnił od innych.
Czy można mieć ludziom za złe, że nie chcą wymieniać poglądów z przypadkowymi współpasażerami? Przecież wiele z tych osób cały czas rozmawia, tylko za pomocą internetu. Kiedyś tego nie było, więc ludzie nie mieli alternatywy.

eman

I rzeczywiście, tu pies pogrzebany: po rewolucji nie było takich wojen. Jak można prowadzić wojnę z państwem, które dostarcza 90% produktów na rynku? Zbrojenia są potrzebne żeby trzymać na dystans kraje aspirujące do roli światowych bądź regionalnych potęg, nie do konfrontacji między tymi, którzy już są wielcy. Ryzyko jest po prostu za duże... Chociaż, gdyby Chińczycy mieli mentalność Europejczyków, to do wojny bez wątpienia by doszło Smile

Czeczenia to dość ciężki przypadek. Teren górski, przesycony bronią i narkotykami. To nie jest moim zdaniem konwencjonalna wojna. A w Afganistanie to ciężko mi orzec. Podobno nikt nigdy go nie podbił, teren trudny, a przeciwnik wręcz fanatyczny.

Falklany, II wojna w zatoce to przykłady przewagi techniki/morale nad liczebnością.

Wysoki

Oczywiście nie za złe, bo każdy robi co chce. Tylko mnie to zdziwiło jak szybko ta zmiana zaszła.
No dokładnie mogliby wybić połowę ludności tego kraju, a i tak by go nie podbili, myślę, że Chińczycy nie muszą prowadzić wojen, bo mają duży kraj po prostu, No i nie mają zbyt silnych wrogów wokół swoich granic. Natomiast w Europie była inna sytuacja, większość z dzisiejszych krajów była lub jest mocarstwem regionalnym lub światowym, No i dlatego te kraje często toczyły wojny o wpływy i terytoria w Europie, bo to mały teren względem Azji np. No i taka Francja toczyła wojny z GB, Hiszpania z GB, Niemcy z Francją, Polska z Rosją i Szwecją, czy Zakonem Krzyżackim, Włochy z Austrią, krajami bałkańskim, a wczsniej z licznymi plemionami i między sobą, była też rywalizacja o kolonie pomiędzy Francją, Hiszpanią, Portugalią, Holandią, Wielką Brytanią i paroma innymi krajami jak Księstwo Wenecji. O rywalizację w handlu morskim włączyła się też Hanza, Dania, Szwecja itp. Dlatego to był taki kocioł większych, średnich i mniejszych krajów które miały duże mocarstwowe aspiracje i to siła rzeczy prowadziło do licznych wojen, a mniejsze kraje ale za to silne militarnie walczyly o terytorium, bo wtedy rozwój w dużej mierze zależał od powierzchni pól uprawnych i ilości surowców.

eman

Chińczycy nie muszą prowadzić wojen, ponieważ pożerają wszystkich naokoło swoją gospodarką i potencjałem demograficznym:)

Co do tego, czy zmiana zaszła szybko, to ciężko mi się odnieść. Ponadto, jak z każdą rewolucją społeczną, na to co nam przyniesie świat smartfonów trzeba jeszcze poczekać, aż parę parę pokoleń w takim świecie urodzonych do tej trzydziestki przynajmniej dorośnie.

Może szybkość tej zmiany jest jedynie dowodem, że ludzie na coś takiego czekali?

Wysoki

He he ale nie wiadomo czy smartfony będą istnieć przez te parę pokoleń. W końcu najpierw były zwykłe komórki i były popularne góra przez 1 pokolenie i dzisiaj wyparły je smartfony, a nie wiadomo co będzie za 5-10 lat, może smartfony też zastąpi się czymś innym.
Tak ale mają duży kraj po prostu, mają wystarczająco dużo bogactw i minerałów, wystarczająco dużo ziem sprawnych, portów, lotnisk itp. Dlatego nie muszą prowadzić wojen gospodarka swoją drogą, chociaż myślę, że w przyszłości Chiny mogą zostać przegonione przez Indie, bo w Indiach jest jednak demokracja, chociaż tam też jest wiele problemów. W Europie natomiast jak wiesz ludzie od zawsze walczyli np. o dostęp do morza, do kopalń, surowców i pól uprawnych, żeby wyżywić swój kraj, sama idea powołania EWWIS i Traktaty Rzymskie zakładały stworzenie samowystarczalności żywnościowej UE i trwałego pokoju, bo to od zawsze było problemem w Europie.

eman

Hmmm, sądzę, że Tybet sam się nie najechał, więc to, czy Chiny muszą toczyć wojny, a to czy je toczą/ będą toczyć to dwie zupełnie odmienne sprawy.

Ponadto przypominam, że w Europie walczyli także po to, żeby zanieść sąsiadom swoją wersję dobrobytu, żeby nie stracić władzy, bądź po prostu żeby sąsiadów fizycznie zniszczyć, więc nie udawajmy, że wojna zawsze musi mieć jakieś racjonalne podłoże i ,,dobro państwa" na uwadze.

Pytanie w jaki sposób USA mogą powstrzymać ekspansję Chin, jeżeli środki militarne są wykluczone. I czy w ogóle mogą.

Myślisz, że za parę lat po wprowadzeniu 5g zanurzymy się całkowicie w wirtualnym świecie i wszyscy będziemy cały czas chodzili w okularach rozszerzonej rzeczywistości? Sądzę, że ogólnego trendu ,,zanurzania" się w portalach internetowych przyszłość, bez względu na to, co nadjedzie po smartfonach, nie zmieni.

Chyba, że jaśnie oświecone światowe elity przy władzy cofną nas do epoki kamienia łupanego, ale jakoś w to nie wierzę.

PS
Ponadto, jak to nie wiadomo, co będzie za 5-10 lat? Przecież wszystkie partie rządzące do tej pory mówiły, że w tej perspektywie czasowej będziemy krajem mlekiem i miodem płynącym, więc wiadomo co będzie - powszechne szczęście i dobrobyt:)

Wysoki

Racjonalność to pojęcie względne, bo np Hitler chciał między innymi wojny po to, alby zapewnić ,,lebensraum" pozyskać żyzne ziemie na wschodzie, majątki surowce i firmy i po to było mu potrzebne wyniszczenie Słowian i Żydów. Oczywiście nie zawsze wojny wybuchały z jakichś ważnych powodów, czasami z bzdurnych tak jak to było w ksiażce Kapuścińskiego ,,Wojna futbolowa".
A co do tego, co będzie za 5-10 lat to najprawdopodobniej Polska nadgoni nieco kraje zachodnie pod względem poziomu życia i PKB, bo już teraz wchodzą one w stagnację i recesję, a u nas jednak wzrost przekracza nadal 4% Smile

Oczywiście to zmniejszenie różnic w rozwoju między Polską a krajami Europy zachodniej będzie niewielkie, ale jednak.